21.06.2014

[One Part] #12 Dielari: „Pytasz po co tańczę? To jakbyś pytał po co oddycham”

Chodził w tę i z powrotem. Nie potrafił wysiedzieć w miejscu. Jego przyjaciółka, a zarazem wielka, nieodwzajemniona miłość, wylądowała w szpitalu.
                Wypadek. Jedno niewinne słowo, które w rzeczywstości potrafi wyrządzić wiele szkód. W tym przypadku również tak było
                Wraz z Diego od kilku lat tworzyła parę taneczną. Wszystko zaczęło się na kursie tanga. Zostali dobrani przez przypadek, a potem nauczycielka zauważyła, że mają dryg do tańca. Zaproponowała im indywidualne treningi. Zaczęli jeździć na konkursy, dużo z nich wygrali. Dotarli bardzo wysoko. Dostali się do finałów krajowych, a teraz, dwa tygodnie przed turniejem, wydarzył się wypadek. Tyle prób, tyle wysiłku na nic. Jednak ważniejsza jest Ona. Prześliczna blondynka o zielonych oczach.
                W pewnym momencie z sali wyszedł lekarz. Diego od razu do niego podbiegł:
-Co z nią? Wszystko w porządku? -zapytał.
-Kim pan dla pacjentki? - odpowiedział pytaniem na pytanie doktor.
-Jestem jej... narzeczonym! - wymyślił na poczekaniu.
-Jej stan jest stabilny. Trochę się poobijała i myślę, że będziemy mogli ją wypisać już jutro. Miała ogromne szczęście. Na razie to tyle, dobranoc.
                Odetchnął z ulgą. Lepiej być nie mogło.

                Minęło kilka dni od wypadku. Na dzisiaj umówili się na próbę. Clara czuła się zdecydowanie lepiej, chociaż często doskwierał jej ból w kolanie. Stwierdziła jednak, że to nic wielkiego i nie zwracała na to zbytnio uwagi.
                Przywitali się buziakiem w policzek i od razu przeszli do powtarzania układu. Zrobili szybką rozgrzewkę po czym zaczęli tańczyć.
                Podczas obrotu Clari upadła. Znowu odezwał się ból w kolanie. Diego od razu pospieszył jej na pomoc:
-Co się dzieje? - zapytał z troską.
-Boli mnie kolano, ale to nic wielkiego - starała się go przekonać, ale i tak się jej nie udało. Zabrał ich rzeczy, a potem wziął dwudziestosiedmiolatkę na ręce:
-Co ty wyprawiasz? Odbiło Ci? - próbowała wyrwać się z jego uścisku.
-Jedziemy do szpitala, koniec tematu - zakomunikował Hiszpan.

                Znajdowali się w gabinecie lekarskim. Nie chciała być tam sama, dlatego poprosiła przyjaciela aby z nią tam był.
                Czekali aż lekarz się odezwie. Bała się. On też. Niby ból kolana to nic groźnego:
-Ma pani uszkodzoną rzepkę, co uniemożliwia bezbolesne zginanie nogi. Wcześniej tego nie zauważyliśmy, na szczęście szybko się pani zgłosiła i możemy temu zaradzić. Na razie unieruchomimy pani staw. Niestety, ale... - zawiesił głos. - potrzebna jest operacja, która jest bardzo kosztowna - ścisnęła jeszcze mocniej rękę Diego.
-Jaki jest koszt tej operacji? - zapytała.
- 40 tysięcy argentyńskiego peso - odparł.
-A co z tańcem? Będzie mogła jeszcze to robić? - tym razem odezwał się Hiszpan.
-Tylko operacja, a potem rehabilitacja przez parę miesięcy. A na dzień dzisiejszy prosiłbym aby została pani w szpitalu. Musimy jeszcze zrobić parę badań.

                Dzisiaj blondynka wychodziła ze szpitala. Najchętniej by się stamtąd nie ruszała. Wolałaby siedzieć w czterech białych ścianach i w spokoju umrzeć.
                Taniec to jej życie, a życie bez tańca nie ma sensu.
                Dlaczego właśnie ona? Przecież nie zawiniła niczym Bogu. Może to dlatego, że chciała spełniać marzenia? Pewnie chciał jej w tym przeszkodzić. To bez sensu.
                Została przykuta do wózka. Być może spędzi na nim resztę życia. Nie miała tylu pieniędzy na protezę. Wybawić ją może jedynie wygrana w loterii.
                -Clari... Proszę...
-Zostaw mnie! Mam to przeliterować?! - wykrzyczała z płaczem. -  Jestem Ci przecież niepotrzebna, nie zatańczę z tobą! Lepiej znajdź sobie inną partnerkę.
-Ty nadal tego nie rozumiesz? Nie zostawię Cię, zbyt wiele dla mnie znaczysz - odparł.
                Odwróciła swoją zapłakaną twarz w jego stronę. On nie wiedział czy to dobry moment na takie wyznania. Jednak serce go pokierowało:
-Posłuchaj - złapał ją za delikatną dłoń. - Nawet nie myśl, że Cię zostawię. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Ugh, nawet nie wiesz co się ze mną dzieje, kiedy jesteś tuż obok mnie. Czasami, kiedy kończy się muzyka, a nasze twarze są blisko siebie, to mam ochotę Cię pocałować, ale nigdy tego nie zrobiłem. Bałem się. Tłumiłem w sobie uczucia aż do dziś. Nie jestem żadnym romantykiem, ale chcę żebyś wiedziała, że Cię kocham. Wpadłem po uszy i nie mogę wyrzucić Ciebie z mojej głowy. Twoich zielonych oczu, perlistego uśmiechu, pofalowanych włosów, zapachu twoich perfum... Przepraszam, nie powinienem. Lepiej już pójdę - wstał i już kierował się w stronę drzwi, ale zatrzymał go jej głos.
-Diego, zostań. Potrzebuję Cię, dopiero teraz zdałam sobie sprawe jakim jesteś cudownym człowiekiem, a ja chciałam się Ciebie pozbyć tylko po to, aby zapomnieć o tańcu.
                Mężczyzna podszedł do Clarity i mocno ją przytulił. Razem przetrwają wszystko. Muszą.

                Siedzieli razem na kanapie. Diego przeglądał gazetę i w pewnym momencie trafił na artykuł o tańcu na wózkach. Zaciekawiło go to. Uważnie czytał każdy wers, a kiedy już skończył, odezwał się do Clary:
-A gdybysmy tak spróbowali swoich sił w tańcu na wózku, co ty na to? – zapytał z uśmiechem.
-Chyba sobie żartujesz, nie mam ochoty już tańczyć… - odparła.
-Wiem jak ważny jest dla ciebie taniec i wiem też, że nie odmówiłabyś sobie udziału w konkursie, więc dlaczego by nie spróbować? Wygralibyśmy to, jestem tego pewien – zaśmiała się. - No co? Mamy spore szanse. No nie daj się prosić!
-Daj mi czas musze to przemyśleć – odpowiedziała.
                Stwierdziła, że to nie byłyby głupi pomysł. Ale trzeba by było zacząć od nowa treningi, ale ona nie miała już na to zbytnio siły. Nie chciałaby kolejnej porażki. Z drugiej strony był Diego, nie chciała go zawieść. Na dodatek, gdyby wygrali, to otrzymałaby pieniądze na operację.
                W jej głowie pojawił się mętlik, ale zdołała podjąć decyzję. Miała nadzieję, że dobrze postąpiła.

                Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem i… Kolejny dzień prób. Codziennie świetnie się bawili. Clari udało się opanować sporo figur na wózku. Obrót był nie lada wyzwaniem, ale w końcu go opanowała.
                Cieszyła się z tego, że znowu może tańczyć. Zupełnie w innym stylu, ale taniec, to jednak taniec.
                Jej głośny śmiech rozniósł się po sali na widok zmęczonego Domingueza. Miała ochotę powiedzieć „A nie mówiłam?”, ale wolała się powstrzymać. To urocze, że się tak dla niej poświęca:
-Ej, wstawaj! Nie ma obijania się. Za dwa tygodnie turniej. Musimy się postarać – podjechała do leżącego Hiszpana.
-Skąd ty bierzesz tyle siły?  - zapytał lekko sapiąc.
-Sama nie wiem, chęć do życia mi się zaczęła udzielać – powiedziała.
                Dieguito się zaśmiał i przeniósł się na sofę. Clari zaczęła ćwiczyć kawałek układu. Uważnie się jej przyglądał. Pomimo tego wszystkiego, miała w sobie mnóstwo energii. Codziennie wstawała z uśmiechem na ustach i przekazywała swoją radość innym. Była niesamowitą osobą.

                Miesiące ciężkich prób dość szybko zleciały. Znowu dostali się do finałów krajowych, ale tym razem w innej kategorii.
                Kiedy usłyszeli swój numer, chwilę później pojawili się na parkiecie. Jury zmierzyło ich groźnym wzrokiem. Potrafili wytknąć nawet najmniejszy błąd, jednak para się nie bała. Byli jak najbardziej wyluzowani. Nie trzeba było się niczym stresować.
Reflektor oświetlił ich twarze. 

                Muzyka zaczyna grać.
                I ciało zareagowało.
                Pierwszy krok, pierwszy takt.
                Obrót, skrzyżowanie się wzroku, uśmiech.

                Oddali się mu z radością.
                Umysł stracił zdolnosć kontroli.
                A serce zaczęło kierować ciałem.
                Uniesieni w przestrzeni.
                Odkrywali nowe wymiary.

                Bo w tańcu możesz być sobą.
                Bo taniec to sztuka,
                Bo taniec jest ukrytym językiem duszy.
                Bo taniec to nieme wyznanie miłosne.

                Melodia ucicha.
                Ich głośne oddechy mieszają się ze sobą.
                Twarze blisko siebie.
                I moment, chwila zapomnienia.
                Jego usta na jej ustach.
                Słodki smak czerwonej szminki.
                Rozlegają się gromkie brawa.

Każda para stanęła obok siebie. Wszyscy się już niecierpliwili, emocje sięgały zenitu.
W końcu z sali obrad wyłoniło się jury i organizator turnieju. Mężczyzna w ciemnym garniturze
podszedł do mównicy trzymając w ręku kopertę. Przywitał się z wszystkimi uczestnikami i pozostałymi osobami. Zaczął ogłaszać wyniki. Ani trzecie, ani drugie miejsce nie należało do Clary i Diego. Powoli zaczynali tracić nadzieję. To niemożliwe, żeby mieli pierwsze miejsce. Po nich tańczyło wiele świetnych par…
Nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Nie dotarło do nich to, że wygrali. Od razu pojawiło się
przy nich mnóstwo ludzi, którzy zaczęli im gratulować. Chwilę później podeszło do nich jury z gratulacjami oraz organizator konkursu, który wręczył im czek na 50 tysięcy peso.
Szansa na powrót do normalnego życia zwiększyła się o sto procent.

                Lekko się uniosła z wózka i stanęła na nogi przy pomocy rehabilitanta. Pierwszy raz od półtora roku. Przeszła z niewielkim trudem parę kroków w stronę narzeczonego. Od razu się do niego przytuliła:
-Widzisz, jednak warto wierzyć w cuda - szepnął jej na ucho.
-Dziękuję. To wszystko dzięki tobie. Nie udałoby mi się, nie miałabym motywacji - odparła i jeszcze bardziej wtuliła się w jego tors.


_______________________

Łapcie to coś po miesięcznej przerwie. Pomysł Agaty, ale stwierdziła, ze ja mam to napisać, bo ona nie ma czasu. A ja to odkopałam po 3 miesiącach.
Popsułam w budowie ostatnie akapity. Ogólnie wszystko popsułam i nadal jestem zdania, że niepotrzebnie to pisałam. Wierszyków mi się zachciało, haha.
Poprawię błędy później, bo troszkę się spieszę.
Nie przedłużam, przepraszam, znikam.
Cześć :)
Ja ci wyczytałam w myślach, że ci się nie podoba! Tak, tak, też cię kocham.

5 komentarzy:

  1. Oooo, słodkie to! <3
    A widzisz, Tobie wyszedł dużo lepiej niż jakbym to ja miała pisać tego parta ^^
    Nadal mam przed oczami ten mój piękny sen z Dielari, ale i tak beka z fluidu hahhahahahhahahha
    Powiedz, że to dzięki mnie udało Ci się to napisać. Bo gdyby nie ja to byś poszła spać wcześniej :)))
    A teraz Cię zaskoczę, chyba nie moje myśli czytałaś, bo moje są teraz na kod pin, a ty go nie znasz buahahhahah
    To było takie kochane, że to nie może mi się nie podobać <333
    Ja zakładam, że to co Ci wczoraj wysłałam było do kitu, a ty nie chcesz mi tego powiedzieć ;_________;
    Nienawidzę pisać komentarzy XD
    Dobra, idę pisać parcika!
    Buziaczki, kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to twoja zasługa! :3
      Myślisz, że ja nie umiem się wkradać? xD
      Nie no, przesadzasz z tymi buziaczkami. Z kochaniem też.

      Usuń
  2. Piszesz naprawdę bardzo dobrze.
    Nie spodziewałam się.
    Dielari! *o*
    Zawitam tu na dłużej, tak! ^ ^
    Weny! <3

    ~ Maja ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Są osoby, które piszą o wiele, wiele lepiej. Znajdziesz tu jeszcze dwa party o Dielari - http://miles-de-palabras.blogspot.com/p/spis-tresci.html :D
      Miło nam, nie dziękujemy, żeby nie zapeszyć :D

      Usuń
  3. Kohana,
    Piszesz cudownie. Masz naprawdę wielki talent, który odpowiednio wykorzystujesz. One part bardzo przypadł mi go gustu, lubię Dielari. :3
    Wpadniesz kiedyś do mnie? c;
    Życzę Ci duuużo weny i udanych wakacji.
    Veronica

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy